Wczoraj wspomniałem, że facet, zresztą tak jak
każda osoba, chce się czuć w relacji z kobietą podmiotowo, czyli zgodnie ze
słownikiem języka polskiego: „tak jak człowiek, a nie jak rzecz”. I nie mówię
tutaj, że podmiotowo chce się czuć kochany facet, bo to nie ma znaczenia.
Potrzeba ta dotyczy każdego.
Wynika z tego kilka reguł, które kobieta, którą cokolwiek
łączy z danym mężczyzną, powinna zachować.
Pierwsza i zdecydowanie najważniejsza zasada
brzmi: „nigdy nie wykorzystuj tego, że facet coś do Ciebie czuje”. Mówiąc krótko:
nie wykorzystuj go. Albo przynajmniej nie pozwól, aby czuł się wykorzystywany.
Co prawda osiągnięcie u zakochanego faceta poziomu poczucia, że jest
wykorzystywany jest bardzo trudne, bowiem u takiego osobnika granica ta położona
jest bardzo, bardzo wysoko, ale dobrze wiemy, że skoro kobieta potrafi zrobić
milionera… z miliardera, to i nie takie bariery możne jej się udać w końcu przełamać.
Nie chodzi o to, że facet nie chce dla Ciebie
czegoś zrobić, bo to nieprawda. Zakochany facet zrobi dla swojej ukochanej
bardzo wiele zupełnie bezinteresownie, a dodatkowo każde ukończone zadanie
odfajkuje w swoim dzienniku z satysfakcją. Bardziej chodzi o to, żeby facet nie
miał permanentnego poczucia, że jest niczym więcej niż chłopcem na posyłki.
Druga zasada wynika niejako z pierwszej i odnosi
się do tego, aby facetowi pokazywać, że nie zależy Ci tylko na tych jego wszystkich
przysługach, lecz że cieszysz się tym, że w ogóle kogoś takiego masz, i że
bardziej zależy Ci na nim samym. Wymyśl więc system nagród, którymi obdarzysz
faceta za jego poświęcenie. On zasadniczo wcale nie będzie nic od Ciebie oczekiwał,
ale niestety męska osobowość wymaga od niego bycia zdobywcą, więc zdobywanie trofeów
za walkę z codziennością jest wpisane w jego naturę. Jeśli ich zabraknie, chcąc
nie chcąc zrodzi się w nim poczucie frustracji, a w efekcie także przedmiotowego
traktowania.
Jeśli więc prowadzisz sklep, do którego od czasu
do czasu trzeba dowozić towar, a sama nie posiadasz auta, ale przypadkiem masz
bliskiego znajomego, który coś do Ciebie czuje, i o którym wiesz, że zawsze gotów
jest Ci pomóc, nie wykorzystuj go tylko jako transportera, bo choć nie będzie
to dla niego problemem, to z czasem w jego poczuciu podmiotowości literka „o”
zacznie przybierać kształt zbliżony do „rze”. Zastanów się, czy to jest to co
chcesz mu sprezentować, i czy jest to to na co rzeczywiście zasłużył.
I jeszcze najbardziej klasyczny przykład: nie rób
na siłę z faceta tragarza podczas zakupów. Zapewniam Cię, że jeśli nie chce,
abyś się męczyła, sam zaproponuje, aby przejąć Twoje torby. W ten sposób nie
tylko nie urazisz jego męskiej dumy, która z założenia nie godziłaby się z
nakazem targania trzech toreb z Bershki, dwóch ze Stradivariusa i jeszcze
jednej wielkiej z kozakami Kazara, ale
wręcz podbudujesz jego ego jako gentlemana, który sam wspaniałomyślnie pomógł
kobiecie w zakupach.
W tym miejscu drobna dygresja. Wymyślanie zadań
dla faceta samo w sobie nie jest niczym złym. Faceci lubią czuć się potrzebni.
Mając poczucie, że kobieta sobie bez nich nie poradzi, rozwija się w nich także
poczucie odpowiedzialności za nią. Bo chociaż wszyscy wiemy, że po pierwsze:
nie ma ludzi niezastąpionych, a po drugie: że kobieta nie jest na tyle opóźnioną
istotą, żeby nie dać sobie rady samej w codziennym życiu, to jednak mężczyźni
uwielbiają się Wami opiekować.
Muszę też w tym miejscu napisać jedną rzecz z
własnego doświadczenia. Facet potrafi zrobić bardzo wiele tylko po to, aby
zaliczyć laskę, która mu się podoba. Jeśli facet jest chętny do pomocy przez
rok, czy półtora, to wcale nie musi znaczyć, że znalazłyście prawdziwy skarb. Może
po prostu wierzyć, że w końcu mu się uda. Nie wiem na ile to jest zdrowe
podejście do zdobywania lasek, a na ile nie. Pozwolę sobie taką ocenę pominąć,
bo całkiem możliwe, że niektóre kobiety wymagają od faceta zdania takiego właśnie
egzaminu. Jednak jeśli masz obok siebie faceta, na którego możesz liczyć od 10
lat, i choćby czasem nie układało wam się najlepiej, on nadal jest gotów Ci
pomagać, to chyba zwykłe zdobycie podobającej mu się laski nie jest tym co nim
kieruje. On po prostu Cię kocha.
Volant (pozdrawiam!) pewnie nazwałby takiego gościa
wariatem. A ja zacytuję klasyka i powiem, że tylko wariaci są czegoś warci. To
jak Wy nazwiecie takiego faceta pozostawiam sprawą otwartą. Natomiast jutro nieco
więcej o samej otwartości i o tym, że czasem ona jest najlepszą nagrodą, jaką
można facetowi sprawić za to, że o Was dba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli też masz na ten temat jakieś przemyślenia, podziel się nimi w kmentarzu.