czwartek, 26 lipca 2018

O co chodzi z Sądem Najwyższym, dlaczego Wiadomości kłamią, Kaczyński to dyktator, a PiS to partia totalitarna?




Ten wpis mógłbym podzielić na kilka mniejszych, ale chciałem ująć zagadnienie bardziej  holistycznie. Co gorsza będzie to wpis ultrapolityczny, mimo że nie lubię politycznych tematów. Ale w kluczowych momentach, a taki właśnie nastał w polskiej polityce, każdy kto świadom, powinien się wypowiedzieć. Sprawa politycznego przejmowania sądów i uzależniania ich od politycznych decyzji, zwłaszcza tych najwyższych instancji, jest bez wątpienia punktem kulminacyjnym w walce o utrzymywanie praworządności i demokracji. 

Od ponad roku oglądałem Wiadomości w TVP, traktując je jako ciekawą rozrywkę po ciężkim dniu pracy. W obecnym wydaniu  na poprawę humoru są z pewnością lepsze niż Kabaret pod Wyrwigroszem. Do Abelarda Gizy jeszcze trochę im brakuje, ale ich poziom humorystyczny jest ogólnie niezły. Nawet w pewnym stopniu Wiadomości niekiedy zastępowały mi zdjęty z anteny kilkanaście lat temu Dziennik Telewizyjny Jacka Fedorowicza, za którym trochę tęsknię. Na moje nieszczęście nadeszła w końcu ta chwila, w której zdałem sobie sprawę, że oglądając Wiadomości nie mam do czynienia z pastiszem, satyrą, czy komedią, lecz z reportażem. 

Mam 32 lata i czasów PRL nawet nie pamiętam. Myślałem, że nagrania skeczów Panów Laskowika i Smolenia to tylko groteskowa pamiątka tamtych czasów. Że Stanisław Bareja to miał niezłą fantazję, przerysowując życie państwa i absurdalną retorykę władzy względem obywateli w tak karykaturalny sposób. Dzięki obecnym Wiadomościom widzę, że to jednak wcale nie musiało być nie tylko wymyślone, ale nawet przerysowane. I że Bareja nie był reżyserem komedii, lecz dokumentalistą. I że fantazję owszem miał, ale ułańską, bo jego obrazy to była w pewnym sensie walka z tamtym ustrojem. Tylko zamiast ironii i satyry, jak przystało na reżysera komedii, Bareja na oręż wybrał sobie esencję ówczesnej rzeczywistości... I paradoksalnie to właśnie był najbardziej sarkastyczny cios we władzę. 

Po przejęciu władzy przez PiS Wiadomości wróciły do standardów informacyjnych z czasów PRL. Porażki partii rządzącej określa się w nich mianem "niemal sukcesu". Partia będąca u władzy jest w ten sposób idealizowana. Wiadomości stały się narzędziem propagandy, są niczym wszędobylskie ekrany z "Roku 1984" Orwella. Manipulacje informacjami nie omijają nawet liczbowych, czyli precyzyjnych, zdawać by się mogło, danych.  Dla TVP na przykład liczba 50 senatorów PiS (na 100 senatorów ogółem), którzy nie zagłosowali za przeprowadzeniem referendum konstytucyjnego, jest zupełnie niegodnym uwagi faktem, natomiast informacja o 27 posłach PO, którzy nie opowiedzieli się za referendum, to rzecz absolutnie skandaliczna. Przypomnijmy, że w Izbie Niższej zasiadają posłowie w liczbie 460. To znaczy, że dla TVP ułamek 50/100, a w zasadzie 1/2 to wartość mniej istotna niż 27/460, czyli około 1/17. Zaś 6 lat dla Wiadomości to okres mogący trwać cztery lata. 6 lat to bowiem zgodnie z konstytucją okres kadencji Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, zaś zdaniem Wiadomości, tak naprawdę to może tam chodzić o 4 lata.

Przepraszam, że pisząc o języku stosowanym w Wiadomościach mam ubaw, ale mnie - człowieka, który z racji jakiego takiego wykształcenia zna podstawy działania państwa - treści przedstawiane przez TVP, jak i działania podejmowane przez partię będącą obecnie u władzy, wydają się do tego stopnia cyniczne i bezwzględne, że aż śmieszne. No, takie przynajmniej były do tej pory. Bo o ile ubiegłoroczne informacje o wstawianiu dublerów sędziów do Trybunału Konstytucyjnego odbierałem jako incydent, po którym liczyłem, że nic więcej podobnego nie będzie miało miejsca, o tyle późniejsze wątki sądowe, a w zasadzie zbiór wszystkich działań podejmowanych przez PiS od przejęcia władzy w 2015 r.,  utwierdziły mnie w przekonaniu, że w Polsce mamy do czynienia z wprowadzaniem dyktatury. I o ile dotąd byłem rozbawiony, tak teraz czuję się zagrożony, bo władza chce nam odebrać podstawy demokracji, wmawiając nam, że tak naprawdę ją szerzy i broni.

I zrozumiałem, że jest to smutne, a nie śmieszne. Smutne dlatego, że w Polsce ma miejsce zamach na demokrację, a prości ludzie nie rozumieją tego wszystkiego, co się dzieje, i dla nich to co widzą i co słyszą w Wiadomościach, jest słuszne. Bo tak to przedstawiają Wiadomości. Zapomnieli już, że TVP była pierwszym podmiotem, który został przejęty przez PiS (no cóż, propaganda jest przecież podstawą każdej dyktatury).

Prości ludzie nie wiedzą w jakim celu istnieje parlament, od czego w nim jest Sejm, a od czego Izba Wyższa. Nie mają pojęcia, po co partii rządzącej wpływy w Trybunale Konstytucyjnym, Prokuraturze i Sądzie Najwyższym. Nie widzą pewnych korelacji między poszczególnymi władzami, ani związków przyczynowo-skutkowych. Nie mają zdolności przewidywania przyszłych ruchów. Strategia to dla nich słowo obce. Liczą się dla nich tylko aktualne korzyści i to najlepiej takie o konkretnym nominale, bo tych materialnych często też nie rozumieją, nie mówiąc już o korzyściach niematerialnych..Żyją trochę jak ludy pierwotne: tu i teraz. To znaczy prosto. Jak prole z orwellowskiego "Roku 1984". Dlatego na ludzi, którzy politykę PiSu odbierają tak, jak przedstawiają ją Wiadomości, czyli jako jedynie słuszną, nie boję się używać określenia "ludzie prości". 

Prości ludzie nie wiedzą, że bycie prezesem partii politycznej nie uprawnia do wydawania poleceń Ministrom, Prezesowi Rady Ministrów i  Prezydentowi. Prości ludzie nie wiedzą, że na mównicę sejmową nie można wejść "bez żadnego trybu", a dostępu do obrad sejmowych dla obywateli nie można ograniczać w sposób niezgodny z Regulaminem Sejmu. Z pewnością więc prości ludzie nie mogą sobie zdawać sprawy także z tego, że dzięki obsadzeniu Trybunału Konstytucyjnego własnymi, zaufanymi ludźmi, partia rządząca może w parlamencie forsować ustawy, które normalnie by nie przeszły. Nie wiedzą, że nawet jeśli te ustawy trafią do Trybunału Konstytucyjnego, to wstawieni przez PiS dublerzy sędziów stwierdzą ich zgodność z ustawą zasadniczą. Skąd prości ludzie mają wiedzieć, że spośród sędziów Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego prezesi tych sądów powołują członków Państwowej Komisji Wyborczej? W związku z tym prości ludzie nie wiedzą, że w wyniku niekonstytucyjnych roszad personalnych w Sądzie Najwyższym i Trybunale, za chwilę może się okazać, że i Państwowa Komisja Wyborcza będzie obsadzona postaciami wyłącznie zależnymi od PiS. Ale co tam, prości ludzie nie wiedzą pewnie czym zajmuje się Państwowa Komisja Wyborcza i nie wiedzą, że ona ma kluczowy wpływa na przebieg wyborów i liczenie głosów, tak samo jak nie wiedzą, że to Sąd Najwyższy ostatecznie zatwierdza wyniki wszystkich wyborów. Prości ludzie nie wiedzą, że pół prawdy to często wielkie kłamstwo. Dlatego dla nich wszystko to, co podają Wiadomości, musi być szczerą i obiektywną prawdą. I najgorsze - prości ludzie nie rozumieją co ja tutaj napisałem. Niestety. 

Nie rozumieją tego wszystkiego, bo są niewykształceni. Często pochodzą z ubogich rodzin, czasem patologicznych, w których edukacja i praca są traktowane albo jako zło konieczne, albo jako wyzwania nie do przekroczenia. Teraz dodatkowo prości ludzie są wspierani przez partię rządzącą poprzez wypłacaną co miesiąc kwotą 500 zł za każde dziecko. Bo władza wie, że to w większości przypadków nie jest kwota, która zostanie przeznaczona na edukację i rozwój, które pozwoliłyby na wyrwanie się prostych ludzi z patologii, lecz często zostanie wykorzystana na zakup flaszki, albo dwóch, i w konsekwencji spowoduje jeszcze głębsze ugrzęźnięcie w patologii, niewiedzy i prostactwie. 

Tak więc już w tym jest i nieco przekłamywania rzeczywistości, i nieco cynizmu.

Ale przekłamywanie rzeczywistości przez partię Kaczyńskiego i jej cynizm powoli naprawdę zaczynają osiągać absurdalny poziom rodem z haseł głoszonych przez Partię z "Roku 1984" (tak, już dziś padały odniesienia do tej książki, ale czy taka łatwość tworzenia skojarzeń nie oznacza właśnie, że coś jednak jest na rzeczy?). Na stronie internetowej PiS, w zakładce opisującej tę partię czytam właśnie wyimek z ich programu wyborczego


Państwo musi mieć realną możliwość zwalczania patologii i nie można pozwolić, aby jego organy były wykorzystywane przez zewnętrzne ośrodki dyspozycyjne działające dla własnej korzyści.” (Źródło)

A kimże jest Jarosław Kaczyński wobec Prezydenta, Rządu, Premiera, Prokuratury, Trybunału Konstytucyjnego czy Sądów, jeśli nie "zewnętrznym ośrodkiem dyspozycyjnym"? Jarosław Kaczyński, zwykły szeregowy poseł, który nie piastuje żadnego urzędu i nie pełni funkcji żadnego organu. Bo bycie posłem, prócz czynnego uczestniczenia w pracach Sejmu, zasadniczo nie uprawnia do czegokolwiek więcej niż przeciętnego obywatela. A jednak ze zdaniem Kaczyńskiego nie może nie zgodzić się Premier, Ministrowie, czy nawet Prezydent. Człowiek, który w drodze przygotowywanych i przegłosowywanych przez jego partię wątpliwych ustaw nagina Konstytucję i wpływa na te wszystkie ww. organy nie tylko pod względem personalnym, ale także w materii podejmowanych przez nie decyzji jest niewątpliwie zewnętrznym ośrodkiem dyspozycyjnymZatem Jarosław Kaczyński jest zewnętrznym ośrodkiem dyspozycyjnym działającym dla własnej korzyści, którą to korzyścią będzie z pewnością utrzymanie się przy władzy. 

Czy zatem deklaracje PiSu zawarte w ich programie wyborczym w stosunku do rzeczywistych działań nie są tak samo cyniczne jak dwójmyślenie wpajane społeczeństwu z powieści Orwella?


"Wojna to pokój
Wolność to niewola
Ignorancja to siła"

Przy okazji omawiania tego dwójmyślenia, czyli pewnego celowego rozdwajania jaźni, chciałbym przejść do kwestii Pani Profesor Gersdorf, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, którego PiS - stosując właśnie istniejącą ich zdaniem dwuznaczność interpretacyjną Konstytucji - próbuje odwołać, a w obronie której dziś w całej Polsce odbywają się demonstracje. Dlatego postaram się w możliwie prosty, acz dokładny sposób wyjaśnić ten problem, ponieważ z rozmów z wieloma osobami wiem, że tego zagadnienia nie rozumieją.

Otóż w art. 180 Konstytucji zawarto ogólne zasady dotyczące powoływania, pracy i przechodzenia w tan spoczynku wszystkich sędziów w Polsce. W artykule tym mowa m.in. o tym, że wiek przejścia w stan spoczynku sędziów określa się w ustawie. I Parlament, w którym PiS ma większość, taką ustawę jakiś czas temu uchwalił. W ustawie tej określono, że sędziowie przechodzą w stan spoczynku w wieku 65 lat, chyba że złożą oświadczenie o gotowości do dalszego orzekania.  

W Konstytucji jest również art. 183, który zawiera przepisy dotyczące pewnej szczególnej postaci w Sądzie Najwyższym, jaką jest Pierwszy Prezes tego Sądu. Prezes ten jest powoływany przez Prezydenta na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Tak też została powołana na Prezesa Sądu Najwyższego obecna Prezes - Pani Prof. Małgorzata Gersdorf. 

W Konstytucji nie ma zapisów wskazujących, że Prezesa Sądu Najwyższego odwołuje się wraz z wiekiem przejścia w stan spoczynku przewidzianym dla sędziów, bądź też, że jego kadencja wygasa po osiągnięciu przez sędziego sprawującego tę funkcję wieku przejścia w stan spoczynku.

Problem polega na tym, że dla PiSu organ zwany Prezesem Sądu Najwyższego jest takim samym sędzią jak każdy inny. Zgodnie z tym co napisałem powyżej Prezes Sądu Najwyższego jest jednak odrębnym, szczególnym organem, którego dotyczą szczególne przepisy, bowiem organ ten ma swoje dodatkowe prawa i obowiązki, niezależne od obowiązków zwykłego sędziego. Jego szczególną rolę podkreśla chociażby to, że ma on swoją szczególną nazwę - tak jak każdy organ, a także jest mu dedykowany odrębny artykuł w Konstytucji mówiący np. o tym jak się go powołuje i ile trwa jego kadencja. Nie ma natomiast w Konstytucji przewidzianej żadnej procedury odwoływania tego Prezesa, co świadczy o tym, że po jego powołaniu jest on nieodwoływany aż do upływu kadencji albo śmierci. I zmienić tego nie można w drodze zwykłej ustawy, ponieważ spowodowałoby to skrócenie za pomocą tejże ustawy określonego w Konstytucji okresu, a przecież ustawa zwykła ma w hierarchii aktów prawnych niższą rangę niż Konstytucja, dlatego nie można za jej pomocą zmienić, czy uchylić zapisów Konstytucji.

W związku z powyższym, wbrew działaniom PiSu Prof. Gersdorf pozostaje Prezesem Sądu Najwyższego do końca swojej kadencji, która przypada na kwiecień 2020 r., nawet pomimo osiągnięcia wieku w jakim sędziowie przechodzą w stan spoczynku (jeśli nie złożą oświadczenia o możliwości kontynuowania orzekania).

W konsekwencji wykonując obecnie ustanowione prawo, prof. Gersdorf winna dalej pełnić funkcję Prezesa SN, ale bez możliwości orzekania, co z kolei jest nie do przyjęcia ze względu na to, że Prezes Sądu Najwyższego również winien uczestniczyć w orzekaniu. No cóż. Takimi dziwolągami kończą się próby naciągania przepisów Konstytucji w drodze ustawy zwykłej... (Źródło)
  
Wszystkie te niejasności, nadinterpretacje prawne i jawne kpiny z prawa naprawdę napawają mnie obawą, że obecna władza wykonuje coraz śmielszy spacer, którego celem jest  przejście naszego kraju z ustroju demokratycznego do ustroju dyktatorskiego. Dlatego szukam w internecie i sprawdzam dokładnie po czym poznać, czy mamy do czynienia z dyktaturą. Po analizie różnych dyktatur znajduję dziesięć najważniejszych cech tego ustroju, które zresztą wymienia też Wikipedia (Żródło). I tak stwierdzam, że dyktatura ma miejsce, gdy:

1. Ma miejsce władza jednostki lub wąskiej grupy 
2. Władzy nie wyłaniają przedstawiciele społeczeństwa w wolnych wyborach 
3. Dyktatorzy pozostają poza faktyczną kontrolą społeczeństwa
4. Używana jest siła wobec przeciwników politycznych 
5. Brak jest szacunku wobec praw obywatelskich
6. Dowolność stanowienia systemu prawnego
7. Źródłem dyktatury może być m.in. pochodzenie albo przewaga wojskowa
8. Istnieje kontrola nie tylko polityki kraju lecz całego życia społeczeństwa 
9. Może, lecz nie musi występować system jednopartyjny 
10. Dyktatura jest współcześnie obok demokracji konstytucyjnej najbardziej popularnym systemem sprawowania władzy.


Punkt 1 w Polsce jest obecnie wdrożony w praktykę, co wykazałem w tekście powyżej.
Punkt 2 teoretycznie nie jest jeszcze w pełni spełniony, ale mając na uwadze realny wpływ partii rządzącej na obsadę Państwowej Komisji Wyborczej i próby przejęcia Sądu Najwyższego, obawiam się, że w praktyce punkt ten niebawem może zostać zastosowany. Powiedzmy, że na razie jest w połowie spełniony...
Punkt 3 - skoro władzę w państwie sprawuje zwykły obywatel, będący jedynie szeregowym posłem, który jednak nie może za swoje decyzję ponieść odpowiedzialności ani prawnej, ani politycznejza swoje z racji tego, że władzę wykonuje rękami zależnych od niego organów państwowych, to zdecydowanie warunek ten jest już w Polsce spełniony.
Punkt 4 -  jeszcze nie jest to oficjalnie stosowane, choć np. wzmożenie policyjnych zasieków przed Sejmem, utrudnianie wstępu na salę plenarną, na której obraduje Sejm, a także oskarżanie obywateli protestujących przeciw władzy o absurdalne zarzuty dotyczące, nomen omen, propagowania ustroju totalitaryzmu (Źródło), zdaje się mieć zalążki walki z przeciwnikami politycznymi. Ale pomijam to i uznaję, że pod tym względem jest ok.
Punkt 5 jest trudno wdrożyć w życie na etapie wprowadzania dyktatury, ponieważ nieprzestrzeganie praw obywatelskich demaskuje dyktatora w sposób oczywisty, zaś skuteczne wprowadzenie dyktatury wymaga jednak dyskretnych i zawoalowanych działań. Aczkolwiek utrudnienia w dostępie do sali Sejmowiej to moim zdaniem już drobne ograniczenie praw obywatelskich, a i innych przykładów nie brakuje.
Punktu 6 nie trzeba nawet komentować...
Punkt 7 skoro wmawia się nam, że jesteśmy obywatelami gorszego sortu, dlatego nie powinniśmy mieć wpływu na losy naszego kraju (Źródło), a ponadto mając na uwadze, że władza posiada możliwość dysponowania jednostkami militarnymi, to chyba wszystko się zgadza!
Punkt 8 - propaganda w wykonaniu mediów publicznych jest chyba dość wyraźnym przykładem możliwości sterowania życiem społecznym przez władzę, a nie zapominajmy o Kościele, który również ma ogromny wpływ na życie społeczne w naszym kraju, a który jest obecnie w koalicji z władzą...
Punkt 9 - niby nie ma systemu jednopartyjnego, bo opozycja istnieje. Tylko jeśli większość w Parlamencie ma jedna Partia, która ponadto ma swojego Prezydenta i Rząd z Prezesem Rady Ministrów, do tego swoich ludzi w Trybunale Konstytucyjnym, Prokuraturze, Sądzie Najwyższym, a za chwilę także w Państwowej Komisji Wyborczej, to czy ta Partia nie jest partią totalitarną, a opozycja nie jest tylko ozdobą?
Punkt 10 wymaga szczególnej uwagi, ponieważ większość z nas sądzi, że dyktatury, czy rządy totalitarne są czymś odległym i rzadkim. A tak nie jest. Na świecie są całkiem popularne, więc dlaczego i nas miałaby nie dotknąć?

Zatem co najmniej 7 cech dyktatury już można w Polsce zaobserwować! 7 cech na 10 świadczy o tym, że już w 70% reżim jest w naszym kraju ukształtowany! Mając na uwadze regularne, wątpliwe i coraz dalej idące zmiany w polskim prawie, nietrudno przewidzieć, w którą stronę te proporcje będą się zmieniać. Zatem dokąd: do demokracji, czy do dyktatury doprowadzi nas Kim Dzong Kacz? Wnioski wysnujcie sami...



PS. Mam nadzieję, że jeszcze chociaż cenzura nie jest tak zaawansowana, aby ten wpis unicestwić...


4 komentarze:

  1. Odkąd ten post się ukazał, chciałem Ci na niego odpisać, bo 1) szanuję, że włożyłeś w niego dużo pracy, 2) jesteśmy kolegami i ostatecznie chyba ten komentarz będzie krótszy niż planowałem, bo starczy chyba, że zacytuję moją ciotkę, która kilka dni temu oświadczyła, że PO nie może wygrać wyborów, bo na pewno wrócą do emerytury w wieku 65 lat, a ona jest sprzątaczką i chce odpocząć. Dla takich ludzi nie jest istotne, jak wysokie będą te emerytury, skąd się wezmą na to pieniądze, liczy się, że "rząd o nas pamięta, to takie wzruszające". Dodatkowo tak się źle składa, że moja ciotka została bardzo źle potraktowana w trakcie sprawy rozwodowej, więc argumenty o groźbie dyktatury jej nie przekonają. Niestety stulecia egzystencji pod rosyjskim batem zaraziły nas bajkami o "dobrym carze i złych ministrach", czyli wiary, że polityczna interwencja cudownie uleczy systemowe bolączki i oczywiście władza wykaże się przy tym bezinteresownością.

    PiS w ogóle wymyślił sobie bardzo sprytną strategię, która imho pozwoli mu wygrać kolejne wybory bez oszustw. Oni się bardzo starają, oni próbują reform, ale ta wstrętna zagranica i Soros nie pozwalają. A nie spełnimy podstawowego pragnienia naszego elektoratu, nie powiesimy Tuska na suchej gałęzi, bo nie zdążyliśmy zapanować nad sądami. Tak można wytłumaczyć każdą porażkę.

    Jedna rzecz, w której się z Tobą nie zgadzam (przynajmniej nie całkiem) - nie wiem, czy problem leży w tym, że Polacy nie są wykształceni. Na pewno strasznie "leży" wiedza ekonomiczna, bo być może MEN nie zależy na tym, żeby Polacy znali mechanizm powstawania inflacji albo tworzenia budżetu. Formalnie jednak ludzi z wykształceniem wyższym jest mnóstwo, tylko że uczelnie nie produkują ludzi na poziomie, tylko pretensjonalnych kolesi, którym wydaje się, że muszą mieć superpłatną pracę, bo mają papierek. Tacy tylko potrafią bawić się w politykę albo głosować na populistów (w zasadzie wszystkie partie apelują do tej grupy elektoratu obietnicami, że dzięki nim nie będą musieli wyjeżdżać z Polski).

    Może jakimś rozwiązaniem byłby powrót do starych praktyk i zróżnicowanie cenzusu wykształcenia w prawie wyborczym (szczególnie biernym). Demokracja na pewno potrzebuje reformy, bo właściwie wszędzie na świecie się wyrodziła w oligarchię. Rządzą koncerny (przede wszystkim paliwowe i zbrojeniowe), klany, ich próżne marionetki, które same siebie nie reprezentują (np. nie wierzę, że Putin naprawdę rządzi Rosją, przecież poza judo to jest totalne zero) i sprytni manipulatorzy. Demokracja się najlepiej sprawdza na małych obszarach typu Estonia i kantony szwajcarskie, gdzie można często urządzać referenda. Ale nie ma co liczyć na światowe rozbicie dzielnicowe, zbyt wiele interesów uległoby naruszeniu. W filozofii istnieje termin merytokracja, czyli rządy tych, którzy znają się na rzeczy, ale chyba nikt jeszcze nie wymyślił, jak miałoby to wyglądać w praktyce. Moją głowę to przerasta, ale gdyby było mi dane się kiedyś wzbogacić, chętnie wsparłbym finansowo badania na ten temat...

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod tym. Dzięki! My od lat stawiamy na Doświadczoną Kancelarię Adwokacką i jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani!

    OdpowiedzUsuń
  3. 23 yr old Executive Secretary Ernesto Capes, hailing from Pine Falls enjoys watching movies like Laissons Lucie faire ! and Nordic skating. Took a trip to Gusuku Sites and Related Properties of the Kingdom of Ryukyu and drives a Ferrari 250 GT Series 1. Podobne strony

    OdpowiedzUsuń
  4. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli też masz na ten temat jakieś przemyślenia, podziel się nimi w kmentarzu.